Język świata "Władczyni Lasów"



Świat Kriss de Valnor to pradawna Europa. Europa tak dawna, że ginie w mrokach dziejów. To świat, w którym nie ma podziału na państwa, a kultura i wierzenia przenikają się wzajemnie, ponieważ ludzie wędrują po tym wielkim obszarze przestrzeni i osiedlają się w różnych jego krańcach.

Starzy bogowie odchodzą w cień, pojawiają się nowi; opowieści o walkach bóstw, o stworzeniu świata, o rzeczywistościach równoległych, krążą wśród ludów tej zamierzchłej Europy, a różnice między nimi zacierają się jeszcze, gdyż historie te są, tak naprawdę, wspólne wszystkim mieszkańcom pradawnego kontynentu.

Rzeczywistość naszej bohaterki, to świat ludzi, w którym rządzi siła i spryt; to świat, w którym każdy musi dbać przede wszystkim o siebie, jeśli chce w nim przeżyć. Ale jest to również świat wartości honoru, dumy, szlachetności, dobra… jednak cechy te nie do końca pojmowane są tak, jak rozumiemy je w obecnych czasach. Musimy mieć tego świadomość, ponieważ inaczej trudno będzie nam zrozumieć, że szlachetne uczucia bohaterów często ukryte są za zasłoną tych mniej pożądanych i przejawiają się przede wszystkim w drobnych gestach i słowach, a czasami nietypowych dla sytuacji zachowaniach, które nie zawsze są zrozumiałe dla większości ówczesnych mieszkańców zapomnianych osad i niewielkich miast. Bo najważniejsze dla ówczesnej rzeczywistości jest przetrwanie.

W takim właśnie świecie, żyją ludzie, którzy posługują się jednym, wspólnym językiem. To najdawniejszy z języków, którego nawet dzisiaj nie udało się nam poznać. To prapraojciec wszystkich słowiańsko-skandynawskich języków Europy. Wspólny, nie znaczy jednak identyczny w każdym miejscu kontynentu. Ludy zamieszkujące północ będą mówiły nieco inaczej niż te, które osiedliły się na południu, wschodzie, zachodzie, czy w centrum znanego im świata. Wiele słów jest wspólnych, gdyż wywodzą się z jednego korzenia, ale mieszkańcy każdej części Europy wytworzyli także, właściwe tylko tej części świata, w której żyją, słowa. Pomimo tego rozumieją się nawzajem, gdyż ich mowa jest jeszcze bardzo podobna.

Język bohaterów jest więc językiem, którego dzisiaj nie zrozumiemy i rozumieć go nie możemy. Był bowiem podstawą, z której rozwinęły się obecne języki Europy. To język już dawno martwy. To język naszej zamierzchłej rzeczywistości, ale być może jednak rzeczywistości alternatywnej…
Nazwaliśmy go „prastarosłowiański”.
Żeby go stworzyć, wykorzystaliśmy kilka europejskich języków, a za podstawę przyjęliśmy najstarszy język pisany Słowian – staro-cerkiewno-słowiański. Poza tym pomogły nam również języki: bułgarski, macedoński, ukraiński, rosyjski, litewski, łotewski, estoński, szwedzki i fiński. Niektóre wyrazy są żywcem wzięte z tych języków, ale inne powstały z połączenia różnych słów. Wyszliśmy z założenia, że język, jak wszystko wokół nas, ewoluuje i z biegiem czasu słowa zmieniają znaczenie i rozbijają się niekiedy na dwa różne. Gramatyka wypowiedzi jest również odmienna od obecnej. Przede wszystkim jest bardzo prosta. Ludzie posługują się słowami, żeby wyrazić swoje myśli, ale nie konstruują skomplikowanych form gramatycznych. Nie jest im to jeszcze potrzebne. Wbrew pozorom ich świat jest bardzo prosty, a mowa powszednia wyraża tylko to, co rzeczywiście musi.

Język mówiony różni się od pisanego. Jest nieskomplikowany, wręcz prymitywny, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Ludzie mówią tak, żeby rozumieć siebie nawzajem, bez względu na to, w której części znanego im świata się znajdą. Mogą nie pojmować znaczenia niektórych słów, ale zawsze wyłapią sens wypowiedzi. Język pisany, dostępny nielicznym, to już zupełnie inna sprawa. Posługują się nim ludzie nauki, mędrcy i kapłani. To oni budują skomplikowane formy i niezrozumiałe dla ogółu sposoby wypowiedzi. Rozbijają słowa i nadają im inne znaczenia, niekiedy bardzo sobie bliskie, ale jednak inne. To oni próbują zapisać słyszane dźwięki i myślą o przekazaniu ich potomkom. To w ich, zawalonych książkami, izbach i komnatach wspólna mowa rozdziela się na poszczególne języki, które na przestrzeni wieków ewoluują aż do obecnej formy.

Pismo, które wykorzystamy w projekcie jest formą najstarszego słowiańskiego pisma – głagolicy. Ten niezwykły język pisany, będący wyrazem wybitnego geniuszu językowego twórcy - Konstantyna, zwanego "apostołem słowiańszczyzny", wygląda zaiste magicznie; jak połączenie run kultur skandynawskich i słowiańskiej cyrylicy. A o to nam przecież chodziło, chociaż zbieżność ta jest przypadkowa (a może i nie) i odkryta została już po połączeniu wszystkich elementów projektu ze sobą.

My jednak pozostaniemy przede wszystkim przy języku mówionym, gdyż to z nim będziemy w filmie obcować. Tylko jeden raz mamy przedsmak tego, co powstaje w zakamarkach umysłów mędrców. Kiedy Derwan wyciąga ze skrzyni papirus, będący fragmentem księgi jego wuja – kapłana.

Bohaterowie, ze względu na swoje pochodzenie i miejsce, z którego przybyli, mówią nieco odmiennie. Trzy, a właściwie cztery, główne postacie tej historii mają za sobą inną przeszłość i inaczej potoczyły się ich losy.

Kriss de Valnor to wojowniczka-wędrowiec, która przemierza świat. Jest postacią tajemniczą z wielu względów. Różni ją od bohaterów pochodzenie, obco brzmiące imię, nieprzewidywalny charakter, nietypowe zachowania, często zupełnie nie zrozumiałe dla pozostałych bohaterów motywacje. Tak naprawdę niewiele o niej wiemy. Jest postacią milczącą i najbardziej tajemniczą ze wszystkich. Jej język jest inny. Niby mówi podobnie do pozostałych bohaterów, jednak w jej wypowiedziach wiele jest słów łagodniejszych i bardziej śpiewnych, jakich nie usłyszymy od innych bohaterów.

Mojmira z kolei, to prosta dziewczyna o silnym charakterze. Jest jeszcze bardzo młoda, ale już widzimy w niej zalążek przyszłego charakteru. Ma niestety predyspozycje do despotyzmu i zachłanności. Nauczyło ją tego życie w biedzie, prawdopodobnie w jakiejś zagubionej wśród lasów osadzie. Dba przede wszystkim o własny interes. Potrafi odczuwać wdzięczność za pomoc, ale jest to tylko przebłysk. W każdej chwili myśli przede wszystkim o sobie. Tak wykształciła jej charakter rzeczywistość, w której przyszło jej żyć. Cechy Mojmiry mogły rozwinąć się w prostoduszne dobro, jednak seria wydarzeń przechyliła szalę na stronę zła. Z racji swojego pochodzenia i długich lat spędzonych w niewoli, Mojmira mówi językiem najbardziej prymitywnym. Używa form uproszczonych i twardych słów. Ponadto jej mowa twardnieje z wiekiem, kiedy to narasta w niej nienawiść do świata i ludzi, kiedy jedynym jej pragnieniem staje się władza i bogactwo.

Valdemena, to postać, stworzona przez okoliczności. To osoba, którą stała się po trzydziestu latach życia w gniewie i z żądzą zemsty w sercu. Jej mowa jest twarda, Valdemena wręcz wyrzuca z siebie słowa, mocno akcentując „r” i wszelkie spółgłoski. Każde zdanie, które wypowiada pełne jest złości na wszystko, co ją spotkało. Gromadzi wokół siebie kobiety, które również pałają żądzą zemsty za doznane krzywdy, oraz porywa małe dziewczynki, żeby od dziecka szkolić jej sztuce walki. Jej towarzyszki są dumne, gniewne i milczące. Gotowe na każdy rozkaz Valdemeny, są jej bowiem bezgranicznie oddane. To ona jest ich bóstwem – innego nie znają. Jest dla nich jedyną na świecie osobą, która dała im możliwość godnego, w ich mniemaniu, życia, po tym, jak przeżyły poniżenie i upadek, oraz możliwość zemsty na krzywdzicielach. Valdemena jest kwintesencją nienawiści. Nawet, kiedy mówi o uczuciach, jej słowa brzmią, jakby je z siebie wypluwała.

Derwan, natomiast, to jedyna postać męska. Człowiek, wywodzący się z prostego ludu, który miał to szczęście, że jego wuj zajmował się nauką. Był kapłanem, który badał światy równoległe i przejścia między nimi. Wierzył bowiem, że człowiek może wędrować świadomie pomiędzy tymi rzeczywistościami, wystarczy tylko, że znajdzie otwarte przejście i umiejętnie z niego skorzysta. To on nauczył Derwana pisać i czytać. Język tego bohatera jest więc niejako mieszanką prostego języka Mojmiry z wyszukanym językiem książkowym. Derwan zna więcej słów niż prosta dziewczyna i potrafi dostosować swoje wypowiedzi do rozmówcy. Trochę inaczej rozmawia z Mojmirą niż z Wojowniczą Podróżniczką, w której dostrzega zarys języka, jakim posługiwał się jego wuj.
W ten oto sposób otrzymałyśmy realnych ludzi, z których każdy ma swoją historię i realny język, który w tej konkretnej rzeczywistości jest żywy, nieustannie się rozwija; a jego rozwój zmierza w kierunku podziału na wszystkie języki znane obecnej Europie. Ma on swoją przekorną logikę. Wypowiedzi postaci nie są tylko zlepkiem przypadkowych słów. Praca nad tą częścią projektu, przyniosła nam wiele radości, a prasłowiańsko-europejska mowa powstała z miłości do języków, które nieodłącznie wiążą się z kulturą wszystkich ludów zamieszkujących ziemię i są jednym z najniezwyklejszych darów, jakie otrzymał człowiek, obok zdolności tworzenia, które jest niczym innym, jak wędrówką między światami równoległymi i przenoszeniem jednej rzeczywistości w drugą.

Brak komentarzy: